aveo pisze: ... to mnie wqrzyÂło,Âże M24h byÂł zapowiedziany na konkretnie jednÂą osobĂŞ,a tu szok.gdyby Âłaskawie poinformowali o tym co bĂŞdzie,to bym siĂŞ nie poirytowaÂł
oj, mogli powiedzieĂŚ, mogli ... :? sam bym pooglÂądaÂł :hmm: , a tak ...
ciekawy artykuÂł, mowa jest min. o Justynie, wklejam go tutaj:
Dziennikarze wagi ciĂŞÂżkiej
Dziennikarstwo nie jest zwykÂłym zawodem. Wymaga charakteru. Kto go nie ma, ten polegnie. Na placu boju zostajÂą najtwardsi. Tacy jak oni.
W klasie maturalnej Grzegorz Miecugow obiecaÂł sobie, Âże nie bĂŞdzie dziennikarzem. Nigdy. PostanowiÂł, Âże nie da siĂŞ zaszufladkowaĂŚ. Jak na ironiĂŞ, do mediĂłw trafiÂł szybciej, niÂż mĂłgÂł siĂŞ spodziewaĂŚ. TrochĂŞ przez przypadek, trochĂŞ dziĂŞki znajomoÂściom ojca - znanego krakowskiego felietonisty. Jego pierwszym materiaÂłem byÂł krĂłtki wywiad przeprowadzony na antenie Programu I Polskiego Radia.
Z kolei
Justyna Pochanke w dzieciĂąstwie marzyÂła o tym, Âżeby zostaĂŚ zakonnicÂą. Nie wyszÂło. Na szczĂŞÂście. SwĂłj pierwszy artykuÂł prasowy napisaÂła o przeterminowanych jogurtach oferowanych zamiast papierosa w ramach akcji "RzuĂŚ palenie”.
Natomiast Jacek ÂŻakowski wiedziaÂł od razu. JuÂż w podstawĂłwce tworzyÂł gazetki szkolne. Pierwszy "powaÂżny” temat, ktĂłry mu siĂŞ trafiÂł, byÂł od razu z gĂłrnej pó³ki. OpublikowaÂł go w "ÂŚwiecie MÂłodych”. ByÂł to reportaÂż o wybitnie uzdolnionym chÂłopcu spod MÂławy, aresztowanym za podrabianie piĂłrkiem kreÂślarskim banknotĂłw. FaÂłszywki byÂły tak dobre, Âże przyjmowano je w sklepie. - Niesamowite byÂło to, Âże ten chÂłopak za podrobione banknoty kupowaÂł farby olejne, Âżeby malowaĂŚ doskonaÂłej jakoÂści kopie obrazĂłw - wspomina Jacek ÂŻakowski.
KrĂŞte ÂścieÂżki
Kiedy Jacek ÂŻakowski zdecydowanie szedÂł w wyznaczonym kierunku, Grzegorz Miecugow szukaÂł miejsca w Âżyciu. Studia filozoficzne, przeprowadzka z Krakowa do Warszawy, kilkuletni romans z teatrem. PrzeszedÂł drogĂŞ od maszynisty sceny aÂż do posady wicedyrektora i asystenta reÂżysera. NapisaÂł kilka sztuk. MiĂŞdzy innymi o listonoszu ratujÂącym zwalniajÂący glob ziemski. Kiedy w lutym 1980 roku z braku pieniĂŞdzy zamkniĂŞto teatr, powrĂłciÂł do dziennikarstwa. DziĂŞki koleÂżance mamy znowu trafiÂł do radia. Tam teÂż zarobiÂł pierwsze spore pieniÂądze. Do dziÂś pamiĂŞta ile. - To byÂło 700 zÂłotych, a Âśrednia pensja w tamtym czasie wynosiÂła okoÂło 2,5 tysiÂąca zÂłotych - wspomina. Stan wojenny odsun¹³ go od dziennikarstwa. W poczÂątkach 1982 roku otrzymaÂł wezwanie do stawienia siĂŞ do pracy w zmilitaryzowanej redakcji. OdmĂłwiÂł, bo ma honor. WyjechaÂł. PracowaÂł jako baby-sitter w ParyÂżu i pracownik dokĂłw w Sztokholmie. W tym samym czasie Jacek ÂŻakowski poÂświĂŞcaÂł siĂŞ dziennikarstwu podziemnemu. PrzygotowywaÂł newsy dla Biura Informacji Prasowej "SolidarnoÂści”, pisaÂł dla "Tygodnika Polskiego”. W jego biografii nie brakuje teÂż epizodĂłw dalekich od jego branÂży. KiedyÂś pracowaÂł za granicÂą na budowie. Nie miaÂł pieniĂŞdzy, a jak sam mĂłwi nie chciaÂł chaÂłturzyĂŚ i pisaĂŚ tekstĂłw, ktĂłrych musiaÂłby siĂŞ potem wstydziĂŚ. Mimo Âże peerelowskie realia ominĂŞÂły
JustynĂŞ Pochanke, nie ominĂŞÂły jej saksy. OczywiÂście takÂże na czarno. Ale wtedy inaczej nie moÂżna byÂło.
Skok na g³êbok¹ wodê
Dzisiaj wszyscy troje sÂą znanymi i cenionymi dziennikarzami. Reprezentantami medialnego stylu i klasy. ZajmujÂą eksponowane stanowiska w najwiĂŞkszych redakcjach. Nie zapomnieli jednak, Âże kiedyÂś sami byli "pismakami” od czarnej roboty. Grzegorz Miecugow zanim staÂł siĂŞ radiowÂą i telewizyjnÂą gwiazdÂą, pracowaÂł jako reporter i autor sÂłuchowisk dla dzieci. Natomiast Jacek ÂŻakowski, kiedy jeszcze nie byÂł "sumieniem dziennikarstwa polskiego”, byÂł szeregowym dziennikarzem. Podobnie jak
Justyna Pochanke, ktĂłra zanim zostaÂła g³ównÂą prowadzÂącÂą "FaktĂłw”, pracowaÂła w programie "5-10-15”. Ale to wÂłaÂśnie dziĂŞki praktyce i zdobytemu doÂświadczeniu osiÂągnĂŞli obecny poziom. I majÂą wielkie szczĂŞÂście, bo jak podkreÂśla ÂŻakowski, spoÂśrĂłd wszystkich pracownikĂłw mediĂłw zaledwie kilkuset dziennikarzy ma komfort tworzenia takich materia³ów, jakie by chcieli. Reszta stanowi rodzaj "proletariatu”. Nisko opÂłacanego, zarzuconego ogromem obowiÂązkĂłw, ograniczonego przez wÂłasne redakcje i czĂŞsto naczelnych. Ten etap przeszli teÂż i oni. Jak widaĂŚ pomyÂślnie. DziĂŞki czemu?
Trzeba mieĂŚ fart
WedÂług
Justyny Pochanke to zÂłoÂżenie kilku czynnikĂłw. - Trzeba mieĂŚ upĂłr, si³ê i pewnoœÌ siebie - uwaÂża. Zdaniem Miecugowa osiÂągniĂŞciu sukcesu sprzyja przyjazne otoczenie i umiejĂŞtnoœÌ uczenia siĂŞ na wÂłasnych b³êdach. Natomiast wedÂług ÂŻakowskiego trzeba siĂŞ "wgryŸÌ”, poÂświĂŞciĂŚ pisaniu, doskonaliĂŚ warsztat i uwaÂżaĂŚ, Âżeby siĂŞ nie wypaliĂŚ. Czasem w zyskaniu popularnoÂści pomaga zrzÂądzenie losu.
Dla
Justyny Pochanke taki dzieĂą prĂłby przyszedÂł 11 wrzeÂśnia 2001 roku. ProwadziÂła wĂłwczas na Âżywo relacjĂŞ z zamachĂłw terrorystycznych na Nowy Jork i Waszyngton. DziĂŞki profesjonalnej postawie staÂła siĂŞ z dnia na dzieĂą rozpoznawalna w caÂłej Polsce.
Grzegorz Miecugow popularnoœÌ zyskaÂł w mniej dramatycznych okolicznoÂściach. ZaczĂŞÂło siĂŞ od pomysÂłu, Âżeby razem z Andrzejem PawÂłem Wojciechowskim zrobiĂŚ w radiu listĂŞ najgorszych przebojĂłw, najwiĂŞkszych kiczĂłw. - Ostatecznie wyszÂła normalna lista, tyle Âże zÂłoÂśliwie prowadzona. NazwaliÂśmy jÂą "Bubloteka”. ZrobiÂła furorĂŞ, bo byÂł to przeÂłomowy jak na lata 80. program. Po pierwszym programie dostaliÂśmy szeœÌ listĂłw od sÂłuchaczy. Po dziesiÂątym juÂż kilkaset - opowiada Miecugow. Do dziÂś zdarza siĂŞ, Âże na ulicy zaczepiajÂą go pamiĂŞtajÂący "BublotekĂŞ” sÂłuchacze, co uwaÂża za bardzo sympatyczne zjawisko.
Dla Jacka ÂŻakowskiego sÂława i zwiÂązana z niÂą rozpoznawalnoœÌ na ulicy jest miÂłym sygnaÂłem, Âże jego sÂłowa gdzieÂś jednak docierajÂą. Ale jednoczeÂśnie ostrzega poczÂątkujÂących dziennikarzy, Âże nie majÂą czego zazdroÂściĂŚ. Bo popularnoœÌ stwarza puÂłapki, znieksztaÂłca rzeczywistoœÌ na wzĂłr radzieckich wiosek potiomkinowskich - z pomalowanÂą na zielono trawÂą. Kiedy jest siĂŞ sÂławnym - mĂłwi - ludzie zachowujÂą siĂŞ w inny sposĂłb niÂż wobec "zwykÂłych” - zauwaÂża.
Numer 83, paÂździernik 2006 "Dlaczego"