MuszĂŞ byĂŚ kobietÂą orkiestrÂą
Praca korespondenta w USA to trampolina do kaÂriery. DziĂŞki niej wypÂłynĂŞli Tomasz Lis, Dorota Warakomska i Mariusz Max Kolonko. Od paÂździernika za oceanem pracuje Katarzyna SÂławiĂąska (34 l.)
Posada korespondenta teleÂwizji w Stanach ZjednoczoÂnych jest uwaÂżana w dzienniÂkarskim Âświatku za ogromÂnie prestiÂżowÂą. Z pani perÂspektywy to wyró¿nienie, czy moÂże trochĂŞ zsyÂłka?
Propozycja zostania koreÂspondentem w USA byÂła dla mnie ogromnym wyró¿nieÂniem. Nie bĂŞdĂŞ ukrywaĂŚ, Âże jest to bardzo fajna sprawa. Daje moÂżliwoœÌ zdobycia doÂświadczenia i jeszcze lepÂszego poznania StanĂłw. StuÂdiowaÂłam tutaj wczeÂśniej przez dwa lata, wiĂŞc ten kraj nie jest dla mnie caÂłkowitÂą nowoÂściÂą. Ale teraz mogĂŞ uczestniczyĂŚ w ró¿nych spektakularnych wydarzeÂniach. WÂłaÂśnie jestem na Florydzie w centrum koÂsmicznym im. Kennedy'ego i bĂŞdĂŞ relacjonowaĂŚ start promu kosmicznego. Kilka miesiĂŞcy temu byÂłam na "wycieczce" z prezydentem Bushem. ObserwowaÂłam z bliska jego kampaniĂŞ i wieÂce wyborcze. Ró¿norodnoœÌ tematĂłw, jakimi tu siĂŞ zajÂmuje, jest niesamowita.
Jak zdobywa siĂŞ TAKÂĄ pracĂŞ?
Pewnego dnia Adam PieczyĂąski, ktĂłry w TVN odpoÂwiada za "Fakty", po prostu zapytaÂł mnie, czy byÂłabym skÂłonna sprĂłbowaĂŚ.
Nie baÂła siĂŞ pani odpowieÂdzialnoÂści?
- TrochĂŞ strachu byÂło. Po pierwsze o to, jak sobie poÂradzĂŞ zawodowo, a po druÂgie, jak sobie poradzĂŞ osobiÂÂście. Znam Stany na tyle, Âże
nie czujĂŞ siĂŞ tutaj obco, ale jestem tu sama sobie steÂrem, Âżeglarzem i okrĂŞtem. Od poczÂątku mogÂłam tutaj liczyĂŚ tylko na siebie.
Nie byÂło sztabu ludzi, ktĂłrzy zorganizowali pani biuro?
- TVN nie miaÂł tu wczeÂśniej korespondenta. Wspó³praÂcowaliÂśmy z JarosÂławem Andersem, ale na innych zasaÂdach. Sama musiaÂłam ustaÂliĂŚ, jak mam pracowaĂŚ, z kim chcĂŞ pracowaĂŚ i jak w ogĂłle tutaj funkcjonowaĂŚ. PierwÂsze dni byÂły o tyle ciĂŞÂżkie, Âże przyjechaÂłam do USA na saÂmÂą koĂącĂłwkĂŞ kampanii wyÂborczej. MiaÂłam tylko mateÂrac, stertĂŞ zapakowanych w folie mebli i juÂż musiaÂłam robiĂŚ materiaÂły. W miĂŞdzy czasie zakÂładaÂłam telefony i konta bankowe, bez ktĂłÂrych nie moÂżna tutaj funkÂcjonowaĂŚ. ByÂły to superpionierskie warunki. W dzieĂą prĂłbowaÂłam jeÂździĂŚ za Bushem, a wieczorami z mojÂą przyjació³kÂą z Argentyny, ktĂłra teÂż przyjechaÂła obsÂłuÂgiwaĂŚ wybory, siedziaÂłyÂśmy ze ÂśrubokrĂŞtami w dÂłoniach i skrĂŞcaÂłyÂśmy meble.
Z iloma osobami pani pracuÂje? Przypuszczam Âże oprĂłcz pani jest operator, dÂźwiĂŞkoÂwiec, charakteryzatorka?a?
- Nieprawda, jestem tylko ja. Przytuli³am siê do ma³ej agencji radiowo-telewizyjnej, z któr¹ wspó³pracowa³am kiedyœ jako studentka. Znamy siê, mam u nich biurko. Zwykle zapewniaj¹ mi te¿ operatora.
MakijaÂż i fryzura teÂż sÂą w paÂni rĂŞkach?
- OczywiÂście. OprĂłcz tego organizowanie wszystkiego; montaÂż materia³ów, a nawet ksiĂŞgowoœÌ. Wszystko. MuÂszĂŞ tu byĂŚ kobietÂą orkiestrÂą.
Trudna rola, ale chyba warÂto. Funkcja korespondenta w USA dla wielu osĂłb byÂła trampolinÂą do dalszej karieÂry i to przez duÂże "k". WyÂstarczy spojrzeĂŚ na Tomasza Lisa czy DorotĂŞ WarakomskÂą. Pani teÂż ma ekspansywne plany na przyszÂłoœÌ?
- Na razie zaleÂży mi na tym, Âżeby jak najwiĂŞcej siĂŞ naÂuczyĂŚ i jak najwiĂŞcej doÂÂświadczyĂŚ. Co z tego wynikÂnie i w co to siĂŞ obrĂłci, to siĂŞ dopiero okaÂże. Nie mam narazie planĂłw. Z mojej umoÂwy z TVN wynika, Âże bĂŞdĂŞ tu jeszcze ponad rok i na tym siĂŞ koncentrujĂŞ.
Od 1 lipca korespondentem "WiadomoÂści" TVP w WaÂszyngtonie jest Piotr KraÂśko. PrzybyÂła pani groÂźna konkuÂrencja.
-Na razie jeszcze nie odczuÂwam jego oddechu na pleÂcach. Na pewno moja sytuÂacja tutaj trochĂŞ siĂŞ zmieni. Ale wychodzĂŞ z zaÂłoÂżenia, Âże konkurencja zmusza do wiĂŞkÂszego wysiÂłku, a to zawsze wychodzi na dobre. PodejÂmujĂŞ to wyzwanie.
Korespondenci zagraniczni trzymajÂą siĂŞ razem, czy raÂczej dziaÂłacie w pojedynkĂŞ?
- Ta praca wymaga samoÂdzielnoÂści, ale kontaktujeÂmy siĂŞ i spotykamy. Grupa korespondentĂłw w WaÂszyngtonie jest bardzo fajna, ale jest to ukÂład specyficzny. Nie moÂżemy sobie powieÂdzieĂŚ o wszystkich kÂłopoÂtach i rozterkach. W koĂącu ze sobÂą konkurujemy.
Jak siĂŞ Âżyje w Stanach?
- ÂŻyje siĂŞ przyjemnie. Jest sporo uÂłatwieĂą i wiele rzeÂczy moÂżna zaÂłatwiĂŚ przez telefon. Natomiast pod wzglĂŞdem dziennikarskim
jest i Âłatwo, i trudno. Z jednej strony jest masa rzecznikĂłw prasowych i sztaby ludzi, ktĂłrzy chcÂą uczyniĂŚ Âżycie dziennikarza Âłatwiejszym. Z drugiej strony jesteÂśmy teÂlewizjÂą, ktĂłrej nikt prĂłcz PoÂlakĂłw tu nie zna. CzĂŞsto jeÂsteÂśmy wiĂŞc na 1850 miejÂscu w kategorii waÂżnoÂści, jeÂÂśli chodzi o dostĂŞp do ró¿nych ludzi czy instytucji publicznych. PierwszeĂąstwo majÂą stacje amerykaĂąskie, wiĂŞc zdarza siĂŞ, Âże obijam siĂŞ o mur, przez ktĂłry dziennikarzowi z Polski nie jest Âłatwo siĂŞ przebiĂŚ.
TĂŞskni pani?
- TĂŞskniĂŞ. Bardzo. Jestem z dala od rodziny i przyjaÂció³, wiĂŞc sporo czasu spĂŞÂdzam rozmawiajÂąc przez telefon. Kilka dni temu wrĂłciÂłam z wakacji, na ktĂłrych byÂłam oczywiÂście w Polsce. WielkÂą frajdÂą byÂły spotkanie z przyjació³mi, ale teÂż... naÂjedzenie siĂŞ ogĂłrkĂłw maÂłosolnych! Brakuje mi ich.
Za to mogÂła pani z bliska przyglÂądaĂŚ siĂŞ procesowi Michaela Jacksona! EmocjonoÂwaÂł siĂŞ tym caÂły Âświat, a paÂni tam byÂła. Zapytam wiĂŞc krĂłtko: winny czy niewinny?
- Powiem tak: Nie mnie osÂąÂdzaĂŚ, ale... nie ma dymu bez ognia. Dowody nie przekonaÂły jednak Âławy przysiĂŞÂgÂłych do jego winy, wiĂŞc teÂgo musimy siĂŞ trzymaĂŚ.
ÂźrĂłdÂło: Fakt
TV
Bardzo ciekawy wywiad.