Przez dalsze aktywne korzystanie ze Strony tvnfakty.pl i Forum bez zmian ustawień w zakresie prywatności, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych przez Autora Strony i Zaufanych Partnerów, w szczególności na potrzeby wyświetlania reklam dopasowanych do Twoich zainteresowań i preferencji, tworzenia statystyk odwiedzin Strony i zapisywania postów na forum oraz komentarzy pod artykułami. Pamiętaj, że wyrażenie zgody jest dobrowolne a wyrażoną zgodę możesz w każdej chwili cofnąć. Poprzez dalsze korzystanie ze Strony i Forum, bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki, wyrażasz zgodę na zapisywanie plików cookies i podobnych technologii w Twoim urządzeniu końcowym oraz na korzystanie z informacji w nich zapisanych. Ustawienia w zakresie cookie możesz zawsze zmienić. Informacje na temat Administratora Danych Osobowych, swoich praw oraz danych jakie zbiera Strona i Forum znajdziesz w "Polityce Prywatności".
Polityka Prywatności i Regulamin    Jak wyłączyć cookies?

AKCEPTUJĘ

ODZIAŁY LOKALNE
Kraków
Łódź
Warszawa
Poznań
Toruń
Wrocław
Szczecin
Katowice
Gdańsk
Białystok
PARTNERZY
Prawnik dla firm, konsumentów i osób fizycznych
Kompleksowa obsługa instalatorów
Praktyczne warsztaty dla instalatorów!
Sklep Montersi.pl
SONDA
Czy będziesz oglądał nowy program Hotel Paradise w TVN7?

Anita Werner

TVN, TVN24
Fakty
Fakty po Faktach
Fakty po południu

fot. TVN

Od momentu, kiedy stała się osobą publiczną, wielu ludzi nurtuje pytanie: jaka jest właściwie Anita Werner. Na ekranach telewizorów dała się poznać jako chłodna profesjonalistka, prywatnie zaś uchodzi za wrażliwą, delikatną i ciepłą osobę. Opinie internautów różnią się skrajnie. Od totalnej krytyki po skrajne uwielbienie. Krytykowano ją za stosowanie zbyt dużej ilości żelu do włosów, brak uśmiechu i suche przekazywanie faktów, co ciekawe chwalono dokładnie za to samo Oczywiście największe pochwały zebrała za swój niezwykły profesjonalizm, doceniano piękny radiowy głos i niekonwencjonalny image. A więc jaka jest naprawdę?

Wczoraj:

Anita z tatą

Anita Werner przyszła na świat 28 marca 1978 roku w Łodzi. Jest córką Bożenny (z wykształcenia inżynier) i Jerzego Werner (z wykształcenia inżynier, ekspert od samochodów). Łódzkie Bałuty, blok przy ulicy Klonowej, z tym miejscem wiążą się dzieciństwo i wczesna młodość Anity: "Byłam wychowywana w świecie bez zawiści, wzajemnych złośliwości i podkładania świń. Musiałam się przystosowywać do świata, w którym teraz żyję. Naprawdę ciężko dostać się spod domowego klosza w miejsce, gdzie raz na jakiś czas kopie cię prąd".

Kiedy miała 5 lat, przyszedł na świat jej brat, jest to jej pierwsze i najważniejsze wspomnienie z dzieciństwa. Bardzo wcześnie zaczęła pisać wiersze, co czyni do tej pory: "pisząc pozbywam się złych myśli. To forma rozmowy. Pozwala mi to leczyć moje zmęczone ego". Dzieciństwo było dla niej, jak sama mówi, czasem bardzo wytężonej pracy: "Oprócz tego, że - jak wszyscy moi rówieśnicy - chodziłam do szkoły podstawowej, skończyłam też Szkołę Muzyczną w klasie fortepianu, tańczyłam w zespole jazzowym, śpiewałam (Anita występowała na niemalże wszystkich szkolnych akademiach!) i trenowałam tenisa ziemnego". Poza tym warto dodać, iż otrzymywała świadectwa z czerwonym paskiem, szkołę muzyczną ukończyła z wyróżnieniem, lekcje języka angielskiego uwieńczone zostały egzaminem First Certyficate, zdanym na najwyższą notę: A.. Jak każda nastolatka, miała swojego idola. Był nim wokalista grupy Modern Talking, Thomas Anders: "Dostawałam szału, ilekroć widziałam go w telewizji".

Po ukończeniu szkoły podstawowej, przyszedł czas na kolejny etap w edukacji. Wybór padł na Liceum Ogólnokształcące. Od 1996 roku Anita jest absolwentką I LO im. Mikołaja Kopernika w Łodzi. Jeszcze na początku liceum, przyszłość planowała związać z motoryzacją i studiować na wydziale mechanicznym na Politechnice Łódzkiej. Anita wyjaśnia: " Po ojcu i dziadku mam "w genach" motoryzację. Dziadek Jerzy był współkonstruktorem Stara, a ja zawsze bardzo chciałam prowadzić z tatą, też Jerzym, firmę motoryzacyjną. Pomysł uznała jednak za zły, gdy jako uczennica klasy matematyczno-fizycznej, zorientowała się, że nie jest tak łatwo o dobre oceny z fizyki".

Obdarzona przez naturę 182 centymetrami wzrostu, długimi nogami i wyrazistą urodą postanowiła zasmakować przygody z show-biznessem, została modelką. Wszystko jak zwykle odbywało się pod czujną opieką i kontrolą rodziców. Pojawiła się na sesji zdjęciowej w Pałacu Herbsta, co zaowocowało propozycją wyjazdu na Wyspy Kanaryjskie z agencją Moda Forte. Rodzice długo zastanawiali się nad tym, czy pozwolić córce na wyjazd. Ostatecznie zgodzili się, ale najpierw organizator sesji został wzięty w ogień pytań. Ale i tej przygody musiał nastąpić koniec, ponieważ: "Rodzice przyjęli sprytną taktykę - opowiada Anita. - Nie zakazywali, tylko sprawiali, że ludzie, którzy coś ze mną robili, mieli tego dość". Jak można się domyślić, Anita buntowała się. Często wychodziła z domu, by uniknąć kłótni, ale zawsze wracała: "Oczywiście przed zmrokiem, bo nie wolno mi było samej kręcić się po mieście, a ja zawsze wiedziałam, co wypada, a czego nie".

W trzeciej klasie liceum zaczęła śpiewać z wrocławskim zespołem Mancu - "Anitka kocha śpiew. I oszalała na tym punkcie - wspomina mama - Co piątek biegła na pociąg do Wrocławia, studio wynajmowali na noc, w niedzielę wracała z podpuchniętymi oczami, skonana. Byli dumni, gdy piosenką Z tobą wygrała w 1995 roku listę przebojów Radia Łódź, ale przygodę córki z show-biznesem woleli zakończyć. - Powiedziałam tym panom, że Anita niedługo ma maturę. I co usłyszałam? "Maturę można kupić". To już była przesada". Warto wspomnieć również, że jako 17-latka zdobyła upragnione prawo jazdy. Zważywszy na to, iż Anita "(...) od 16. roku życia miała swoje pieniądze zarabiane na wybiegach, potem w filmach. - Rodzice chcieli je kontrolować, radzić, jak mam je wydawać, ja się buntowałam. Szokiem dla rodziny było, gdy przyprowadziła pod dom białe cinquecento. - To ze złości na tatę, bo nie pożyczał mi swojego poloneza. Nadęłam się: Nie, to nie, sama sobie kupię".

W filmie "Słodko-gorzki"

Nadal pozostajemy w roku 1996. Dla Anity był to czas przygotowań do matury. Pewnego dnia, szukająca wrażeń dziewczyna, pojawiła się na jednym z castingów do reklamówki, a nieoczekiwanie została zaproszona na próbne zdjęcia do filmu. Uzyskała zgodę dyrektorki na miesięczne zwolnienie z lekcji: " Poszłam do pani dyrektor z pismem z produkcji filmowej z prośbą o udzielenie przez nią zgody na miesięczne zwolnienie z lekcji. Byłam bardzo spięta, a pani dyrektor przeczytała pismo i krzyknęła: "Będziesz grać w filmie, jak cudownie!" i rzuciła mi się na szyję. Dałam sobie radę z nauką, maturę zdałam dobrze". Jako 17-latka została gwiazdą, kultowego już filmu, "Słodko-gorzki" w reż. Władysława Pasikowskiego. Grała tam swoją rówieśnicę licealistkę (Paulinę Wrońską) obok takich znakomitości, jak. Marek Kondrat, Bogusław Linda, czy Cezary Pazura.

O tym, jak wielki wpływ na dalsze decyzje Anity miała rola w filmie "Słodko-gorzki", świadczy to, iż zdecydowała się, po zdaniu matury, zostać studentką łódzkiej filmówki. I tak oto Anita w 2001 roku ukończyła Wydział Filologiczny na kierunku kulturoznawstwo, specjalizacja filmoznawstwo na Uniwersytecie Łódzkim.

Kolejna przygoda filmowa Anity, to serial "Zostać miss". Grała tam drugoplanową rolę: Anitę Borowską "Żyrafę" - studentkę wrocławskiej AWF, uczestniczkę konkursu "Miss Wenus". Był to serial o młodych kobietach z ambicjami (ciekawostką może być fakt, iż film emitowano w Polsacie, gdy w TVN24 prowadziła już na poważnie polityczną publicystykę!) Widzowie mogli jednocześnie oglądać poważną prezenterkę newsów ubraną po samą szyję i biegającą w dwuczęściowym kostiumie kąpielowym początkującą studentkę. Ten epizod jednakże był ostatnim filmowym akcentem w życiu: "Traktowałam to tylko w kategoriach przygody. Przygoda szybko się skończyła, a ja uznałam, że nie mam czego szukać w tym zawodzie". I kontynuuje w wywiadzie dla "Vivy": "Na planie filmowym czułam się wspaniale. Z czasem jednak, kiedy emocje opadły, stwierdziłam, że inni robią to lepiej ode mnie i że nie będę się pchać tam, gdzie nie jestem w stanie w pełni rozwinąć skrzydeł. Bo inni są lepsi". Anita ma za sobą także dwa epizody: w filmie "Pan Twardowski" ( w reż. Krzysztofa Gradowskiego), i w 2000 roku w filmie "To my" (w reż. Waldemara Szarka).

Sesja dla Marie Claire

Rozpoczął się więc kolejny etap, także związany z telewizją. Kolega poinformował Anitę, o naborze ludzi na stanowiska prowadzących do programów w Wizji Sport. Jako dziewczyna, mająca tendencję do wygrywania castingów, dostała tę pracę. Tematyka była jej bliska, bo od lat uprawiała różne dyscypliny sportu (gra w tenisa, jazda na nartach, pływanie, uczestnictwo w rajdach samochodów terenowych w Bieszczadach). Ale podobnie jak aktorstwo, to był tylko epizod. Przyszedł więc czas na kolejny. Tym razem była to praca w telewizji TVN, gdzie prowadziła program o nowoczesnych technologiach "Cyfra".

W końcu przeczytała w "Gazecie Wyborczej" ogłoszenie o naborze do pierwszego polskiego kanału informacyjnego, postanowiła wysłać ofertę. "Egzaminem były rozmowy z przyszłymi szefami. - wspomina Anita - Dali mi szansę, tak jak wielu innym moim kolegom. Później, przez wiele miesięcy, zanim stacja wystartowała, dzień w dzień odbywały się szkolenia. Uczono nas, jak czytać informacje, żeby być zrozumianym, tysiące razy analizowaliśmy nagrane fragmenty tekstów, wyłapywaliśmy błędy, poprawialiśmy samych siebie". Anita jako jedyna dostała się do TVN24 z konkursu. I tak oto 1 sierpnia 2001 roku gwiazda narodziła się po raz drugi. Anita wpisała się na stałe w historyczny moment na rynku medialnym, kiedy to została współprowadzącą pierwszego serwisu informacyjnego TVN24 - pierwszej całodobowej telewizji informacyjnej w Polsce. "Była tak dobra, że pomimo małego doświadczenia to właśnie jej powierzyliśmy prowadzenie serwisu podczas pierwszej emisji" - mówił Adam Pieczyński. Tak wspomina swój debiut na łamach czasopisma "Press": "Mój debiut odbył się w dniu, w którym wystartowała nasza stacja. Miałam akurat dyżur i jak zwykle czytałam serwis informacyjny, myśląc, że to stutysięczna któraś próba. Nawet nie zauważyłam, że jestem na antenie. Zdziwiło mnie tylko, że w studiu nagle zrobił się straszny ruch. Pojawił się prezes TVN24, dyrektor programowy, tłum fotoreporterów, mnóstwo gości. Dopiero po kilku minutach dotarło do mnie, że jestem na wizji".

Początkowo była jednocześnie reporterką i prezenterką serwisów, w czasie których prowadzone były też rozmowy w studiu. Biorąc pod uwagę to, że program TVN24 nie polega tylko na samych serwisach informacyjnych, ale znajduje się w nim także miejsce na dział reportażu i różnego rodzaju magazyny, zaistniał w nim magazyn "Styl", a Anita była pierwszą prowadzącą, emitowany wówczas w niedzielne popołudnia w TVN program, który prezentuje wszystko to, co ma związek z luksusem i elegancją. Wielu obserwatorów zarzucało twórcom, że program jest skierowany zaledwie do 1 proc. bogatego i elitarnego społeczeństwa, ale Anita wyjaśnia: "myślę, że nawet jeśli niektórych widzów nie stać na luksusowe rzeczy i tylko o nich marzą, to miło jest na nie popatrzeć. Poza tym są w "Stylu" takie rozwiązania, które opierają się na unikatowym pomyśle, a nie na cenie".

W Poranku TVN24.

Z czasem Anita stała się prowadzącą "Poranka TVN24", przedpołudniowego magazynu "24 godziny" i przeglądów prasy. I to właśnie tutaj dała się poznać jako urocza, a jednocześnie chłodna profesjonalistka, która bardzo często, z kamiennym wyrazem twarzy, przekazywała widzom dobre, ale częściej jednak złe informacje, napływające z całego świata: "Komputer, kawa, pospieszne kartkowanie gazet, za godzinę musi być gotowy przegląd prasy. Anita zakreśla markerem ważniejsze artykuły i zerka na monitory z serwisem CNN i EuroNews. Sensacją dnia jest egzekucja amerykańskiego biznesmena w Iraku. O 5.40 znika w charakteryzatorni, wraca w obcisłym beżowym żakiecie ze stójką i gładko zaczesanymi włosami, o których namiętnie dyskutują w internecie jej fani, kłócąc się, czy nie używa za dużo żelu. W biegu jeszcze łyk kawy, koledzy mówią, że kiedyś przysnęła podczas serwisu, na szczęście leciał właśnie felieton filmowy. Na pulpicie prezentera monitor i klawiatura, przed Anitą prompter, czyli ekran wyświetlający tekst, pod nogami dwa przyciski: jeden do uruchamiania promptera, drugi zmienia plansze w przeglądzie prasy. Jeszcze mała poprawka w komentarzu, czujny rzut oka w kamerę. Trzy sekundy, dwie, jedna, padają komendy realizatora. "Anita Werner, witam państwa, zapraszam na Poranek TVN24..."

Wspaniale radziła sobie w sytuacjach "bojowych", wpisanych w naturę całodobowej stacji informacyjnej, kiedy niestrudzenie komentowała rozgrywające się w kraju i na świecie wydarzenia. Począwszy od konfliktów zbrojnych (inwazja wojsk amerykańskich na Irak), poprzez krajowe wydarzenia sceny politycznej (rozpad koalicji SLD-UP-PSL) a na atakach terrorystycznych skończywszy (wrześniowa tragedia w Biesłanie). Tak Anita wspomina dzień rozpadu koalicji SLD-UP-PSL: "Przez kilka godzin wiadomo było tylko, że się rozpadła, a przecież widzów cały czas trzeba było informować! Łowiłam te informacje zewsząd, wszystkimi zmysłami. Ktoś podpowiadał mi przez słuchawkę, ktoś inny donosił depesze, co rusz zerkałam do komputera... Po wszystkim czułam się, jakbym jechała kolejką górską!". Nie powinno więc dziwić uznanie szefów: "Prezenter serwisu musi być cyborgiem - mówi Grzegorz Miecugow. Kiedy szukaliśmy nowych prowadzących, kilku doświadczonych dziennikarzy nie wytrzymało napięcia, tempa tej pracy. Przyznaje, że Anicie też nie dawał dużych szans. (...)Wystarczyło parę tygodni, by zmienił zdanie. - Nigdy nie słyszałem od Anity: "Nie dam rady" albo "Boję się". - Gdy rusza dziennik, prezenter jest ostatnią deską ratunku - dodaje jeden z wydawców. - Jak coś się sypie, musi zagadać minutę ciszy. Anita ma dużo w głowie, potrafi szyć z niczego i chce się jej słuchać" .

Podczas rajdów samochodowych

Mimo bardzo aktywnego trybu życia, Anita zawsze potrafi znaleźć czas na realizację największej pasji swego życia, którą są rajdy samochodowe (często reprezentuje w nich telewizję TVN w zawodach dziennikarskich). Uwielbia rajdy samochodami terenowymi po polskich bezdrożach i szybką jazdę. Na rajdzie samochodowym, cztery lata temu, poznała swego obecnego narzeczonego Eryka, dziennikarza motoryzacyjnego. Tak powstała para-załoga. Wspólne wyprawy terenowe, amatorskie rajdy. "Kiedyś ścigali się po leśnych drogach w Beskidach. - Na zakręcie trochę mnie poniosło, szliśmy w poślizgu na stos drewna ustawiony na poboczu i miałam chłód na plecach. Ale w ocenie Eryka "ratowanko było profesjonalne" - opowiada i oczy jej błyszczą. To ich świat". Zdarza się, że to co przyjemne, łączy się także z pożytecznym. Przykładem może być udział Anity w rajdzie organizowanym przez "Gazetę" i firmę Autotraper - rajd samochodami terenowymi, połączony z akcją charytatywną na rzecz noworodków ze szpitala im. Madurowicza. Anita ma także na koncie zwycięstwo w III rundzie Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski Dziennikarzy w Dębicy. Wygrała Klasę otwartą i Puchar Pań na Alfa Romeo 1.6 JTS, wzbudzając największe zainteresowanie kibiców.

W programie "Mamy Cię"

Wracając zaś do tematu: mężczyźni w życiu Anity, warto wspomnieć, że gdy była nastolatką rodzice często zmieniali numer telefonu, z uwagi na zbyt wielu narzucających się wielbicieli. Ale opowieści, że była dziewczyną Pasikowskiego, to plotka. - Gdy wygrałam casting do filmu "Słodko-gorzki", widziano nas kilka razy w Łodzi na Piotrkowskiej. Przy reputacji Władka to wystarczy. Tylko, że ja w sprawach damsko-męskich jestem ostrożna. Poważne miłości - ostrożnie wypowiada to słowo - takie, od których chodzą mrówki w brzuchu, były trzy, może cztery. - Związki Anity są długodystansowe - potwierdza jej przyjaciel ze szkoły, Piotr Szewczyk. - Żadnych flirtów. Wiadomo kto jest przyjacielem, a kto narzeczonym". I jak przystało na dziewczynę z dobrego domu, wychowywaną w dyscyplinie, może się i dziś pochwalić: "nie piję, nie palę, nie biorę narkotyków i kleju też nie wącham. Jak mam dość, siadam do auta, jadę do mojego ukochanego miejsca pod Przełęczą Salmopolską, patrzę na góry i po kwadransie mogę wracać do świata".

Dzisiaj:

I tak oto dochodzimy do momentu, w którym w wyniku fuzji redakcji "Faktów" z redakcją TVN24, Anitę awansowano na stanowisko prezenterki popołudniowych wydań "Faktów", które po raz pierwszy poprowadziła 5 września 2003r. Zaś od stycznia 2004 prowadziła weekendowe wydania "Faktów" głównych. "Kamień w brzuchu - opisuje swoje reakcje na stres - i nogi miękkie w kolanach. Ale raczej po trudnej próbie niż przed nią. Tak było na popisach w szkole muzycznej. Przed występem skupiona, gdy zabrzmiały oklaski, nie miała siły wstać od fortepianu, by się ukłonić. Uczucie wróciło, kiedy prowadziła pierwsze Fakty".

To była prawdziwa sensacja, gdy 26-letnia dziewczyna, z najbardziej zmysłowymi ustami w polskiej telewizji, usiadła na fotelu zwolnionym przez owianego legendą Tomasza Lisa." A jak Anita radzi sobie z pokonywaniem stresu? - Ostra jazda to moja terapia - mówi - Zdarza mi się jeździć bez celu, słuchając muzyki. Wracam do domu okrężną drogą, odparowuję zmęczenie. Czasem śpiewam na głos i stojąc na skrzyżowaniu, widzę rozbawienie innych kierowców".

Sesja zdjęciowa dla VIVY

A efektem, tej niezwykle wyjątkowej terapii odstresowującej, było profesjonalne wkomponowanie się w najpopularniejszy program informacyjny telewizji TVN. Obdarzona wyjątkowo czystym i dźwięcznym głosem, przedstawia w charakterystyczny dla siebie sposób, zapowiedzi materiałów, tak jasno i klarownie, z dbałością o interpunkcję zdaniową i dykcję, iż na długo zapadają one w pamięć odbiorcy! Wniosła do tego programu ogromną świeżość, oryginalność i dodała mu specyficznego smaczku! Razem z popularnością przyszły też pierwsze rozczarowania i krytyka. Jednak ambitna Anita nie poddaje się, gdyż wie, iż zawsze może liczyć na poparcie wiernych fanów. Wielu internautów namiętnie rozpisuje się i dyskutuje na temat jej urzekającego spojrzenia, unikatowej urody i ciągłych innowacjach fryzur. Zaskarbiła sobie sympatię i uznanie wielu widzów, ale nie tylko widzów. Zbierała przychylne opinie szefów, także na temat wyglądu zewnętrznego. Prezes TVN Mariusz Walter, stwierdził na przykład, iż żałuje, że w studio TVN nie ma wysokich schodów, po których Anita mogłaby w nieskończoność schodzić.

A jak odbierają Anitę jej przyjaciele? "Agnieszka Wasiak, jej przyjaciółka, charakteryzatorka TVN, mówi, że powściągliwość Anity i dystans to tylko barwy ochronne. - Gdy da się wyciągnąć na imprezę, nie ma bardziej szalonej tancerki. Lubi śpiewać, kawały może opowiadać całymi godzinami!"

"Anita kocha pracę, ale nie pasuje do warszawskiego świata, do wyścigu szczurów - twierdzi jej przyjaciel Piotr Szewczyk. - To dziewczyna, która urodziła się sto lat za późno, jest zbyt wrażliwa, płaci za sukces za wysoką cenę i zbyt często płacze".

"O jej pedanterii krążą anegdoty. O bieliźnie układanej w kostkę według kolorów, o tym, że po każdym kęsie jedzenia leci szorować zęby i że nawet gdy ma gości, wymyka się do kuchni umyć po cichu parę talerzyków. - Żelazkiem posługuje się jak XIX-wieczne damy wachlarzem - zachwyca się Piotr Szewczyk. - To wszystko już legenda - mówi Anita. - Teraz gdy wracam do domu, jęczę w progu: Boże, trzeba tu posprzątać, ale padam na kanapę i zasypiam w ubraniu".

"O jej pedanterii krążą anegdoty. O bieliźnie układanej w kostkę według kolorów, o tym, że po każdym kęsie jedzenia leci szorować zęby i że nawet gdy ma gości, wymyka się do kuchni umyć po cichu parę talerzyków. - Żelazkiem posługuje się jak XIX-wieczne damy wachlarzem - zachwyca się Piotr Szewczyk. - To wszystko już legenda - mówi Anita. - Teraz gdy wracam do domu, jęczę w progu: Boże, trzeba tu posprzątać, ale padam na kanapę i zasypiam w ubraniu".

Ze statuetką "Wiktora"

Anita z charakterystyczną determinacją i poświęceniem walczy - skutecznie - o swoje. O wysokim poziomie i profesjonalizmie jej pracy, przekonała do siebie wszystkich malkontentów, kiedy w marcu 2004 roku uhonorowana została statuetką Wiktora w kategorii "Największe odkrycie telewizyjne roku". "Anita Wiktoria Werner" - takie nagłówki pojawiły się w forszpanach wieczornych "Faktów" TVN, 15 marca.2004 roku. Nagrodę odbierała wyraźnie wzruszona, pozwalając sobie na "odrobinę prywaty", dedykowała Wiktora ojcu, mówiąc: "Mój tata, kiedy na mnie patrzył - jak byłam mała, mówił, że dzieci, kiedy są małe, są takie słodkie, że chciało by się je zjeść, a później żałuje się, że się tego nie zrobiło... - tato mam nadzieje ze nie żałujesz!"

A tak wspomina ten moment w jednym z późniejszych wywiadów: "Kiedy usłyszałam moje nazwisko, nic nie myślałam. Cała się trzęsłam. Ucieszyłam się, że to Marek Kondrat będzie mi wręczał nagrodę. Grałam z nim w "Słodko-gorzkim". Wspominam go z sentymentem jako ciepłego i szlachetnego mężczyznę z zasadami". O osiągnięciu sukcesu medialnego świadczyć też mogą czołowe miejsca w przeprowadzanych plebiscytach (Róże Gali, ranking najseksowniejszych VIP-ów przeprowadzony przez firmę DUREKS). Dotarła także do półfinału konkursu "Z Cinema do Cann", który polegał na tym, iż w magazynie CINEMA prezentowane były portrety aktorek (zdjęcia plus dossier zawodowe) wystylizowanych na bohaterki hitów filmowych. Aktualnie unawana jest za jedną z najbardziej profesjonalnych, najseksowniejszych i najlepiej ubranych prezenterek telewizyjnych.

Specjalne wydanie "Faktów"

Wracając do historii najnowszej, po raz kolejny pokazała swoją klasę w tragiczny piątek, 3 września, kiedy to w TVN24 Anita przekazywała na bieżąco z ogromną determinacją tragiczne doniesienia z Biesłanu. Pomimo widocznego już zmęczenia (w pracy była od 3.30, zaś jej dyżur - rozpoczęty o szóstej rano, przeciągnął się o ponad cztery godziny), wykazała się niezwykłym profesjonalizmem i opanowaniem. Zaś około godz. 13, tego samego dnia, poprowadziła specjalne wydanie Faktów, emitowane również w TVN. Następnego dnia przeprowadziła równie fenomenalne wydanie Faktów o 19-stej - spokojna stonowana, nie epatowała tragedią, a jednak na jej twarzy widać było ogromne poruszenie i przygnębienie. Jej wysiłek został doceniony nawet przez osoby dotąd jej nieprzychylne, a od fanów napływały gratulacje. W Internecie na forach internetowych i w gazetach rozpisywano się o tej wyjątkowej relacji.

Wyraźnym poświęceniem i zdeterminowaniem w dążeniu do osiągnięcia celu, w pełni zasługuje na miano jednej z największych gwiazd telewizji TVN. Świadczą o tym chociażby nagłówki gazet: "Objawiła się nowa gwiazda Faktów", "Sukcesy najmłodszej prezenterki newsów w Polsce", czy niedawny udział Anity w popularnym programie Szymona Majewskiego "Mamy Cię", gdzie udowodniła, iż prezentowany przez nią chłód, to tylko sceniczny image, a tak naprawdę jest wyjątkowo ciepłą, a na dodatek niezwykle kulturalną osobą. Udziałem w programie podbiła serca kolejnych telewidzów!

"24 godziny"

Tym bardziej, dla wielu niezrozumiałą, wręcz bulwersującą i błędną decyzją władz TVN-u, we wrześniu 2005 roku została odsunięta od prowadzenia głównych "Faktów" i zdegradowana do prowadzenia popołudniowego wydania programu. Choć zdaniem rzecznika prasowego TVN, Andrzeja Sołtysika, zamieszczonym w jednym z numerów dziennika "Fakt": "Przesunięcie Anity nie jest jej degradacją. - Postanowiliśmy teraz inwestować w pasmo przed godziną 17 i uważam, że ta zmiana nie oznacza degradacji Anity". Te wyjaśnienia trudno uznać za poważne, biorąc pod uwagę różnicę oglądalności telewizji TVN w okolicach godz. 17-stej i 19-stej. Brak klarownych i sensownych wyjaśnień, zmusza do wyciągnięcia wniosków na własną rękę. Pomocne okazują się tutaj następujące fakty: Anita została zastąpiona człowiekiem, który dotychczas był reporterem oraz żoną szefa TVN24 i redakcji "Faktów", Adama Pieczyńskiego - Justynę Pochanke. Jednak Anita w dalszym ciągu wykazuje się ogromnym profesjonalizmem i nawet z wpadek technicznych jakie często się przytrafiają wychodzi zwycięsko. Początkowo zaskoczona, ale po chwili już jak zawsze spokojna i opanowana. Przykład: w czasie pogody nagle zamiast map pojawił się Józef Oleksy nieruchomy wraz z towarzystwem. Anita musiała tłumaczyć się z tego i po raz kolejny miała niespodziankę w postaci jakiegoś chochlika. Ale nie wybacza sobie błędów. Kiedyś w serwisie przejęzyczyła się, mówiąc "lodomałacz". Wybrnęła zgrabnie, ale potem katowała się: "lodomałacz, co to jest lodomałacz, dlaczego do diabła powiedziałam lodomałacz?". Nie boi się ocen innych, bo sama jest dla siebie bezlitosnym krytykiem.

"Dama Pik"

Kolejne lata przyniosły karierze Anity kolejne nieoczekiwane zwroty akcji. W listopadzie 2005 roku na antenie pojawił się pierwszy odcinek jej nowego, autorskiego programu. Nadawana co miesiąc "Dama Pik" to cykl, którego bohaterkami są znane i kontrowersyjne kobiety za świata polityki, kultury i biznesu. Do tej pory Anita Werner gościła z kamerami TVN24 m.in. u Julii Tymoszenko, Dagmar Havlovej, Eriki Steinbach, Hanny Suchockiej, Danuty Hübner, czy Agnieszki Holland. Choć cykl zapowiadał się bez zarzutu, to niestety produkcja każdego odcinka trwa całymi dniami, przez co autorka rzadziej prowadzi programy informacyjne.

"Prosto z Polski" - tak nazywa się kolejny z programów, którego prowadzącą została Anita Werner. Po raz pierwszy poprowadziła go 29 stycznia 2007 roku. Poprowadziła ona jednak zaledwie kilka wydań magazynu. Zastąpiła ją Joanna Kryńska. W czerwcu tego samego roku Anita Werner prowadziła ostatni raz popołudniowe "Fakty", ale do września wróciła do głównego wydania programu. "Fakty" w weekendy prowadzi w duecie z Grzegorzem Kajdanowiczem. Anita Werner prowadzi również "Fakty po Faktach", a od stycznia 2010 roku jest gospodynią "Faktów po południu".

Anitę Werner doceniają widzowie. W 2009 roku studenci dziennikarstwa przyznali jej MediaTORa w kategorii TORpeda. W styczniu 2010 roku została natomiast laureatką najbardziej prestiżowej nagrody, czyli Telekamery. Otrzymała ją w kategorii Informacje i publicystyka. Rok później otrzymała Wiktora w kategorii "najlepszy komentator lub publicysta".

Jutro:

No właśnie! Nie wiadomo, co przyniosą roszady medialne tej niezwykle ambitnej, utalentowanej i profesjonalnej dziennikarce jutro?! Ale cokolwiek to będzie, na pewno będzie tak oryginalne i perfekcyjne jak ona sama! A nam fanom, pozostaje życzyć jej tylko powodzenia we wszystkich decyzjach, jakie w najbliższym czasie podejmie! Zapytana o plany na przyszłość "robi tajemniczą minę. - Mała Anitka jest już dużą Anitą - mówi tylko. - Wie, czego chce. Zostanie w Warszawie. Założy rodzinę. Stworzy dzieciom tak ciepły dom, jaki sama miała. Ale nie od razu, nie tak szybko - zastrzega. - Na razie zakochałam się w telewizji. Mimo jej wad. I przypomina motto swojego filmu: "Życie nie jest zepsute. Życie ma tylko słodko-gorzki smak".

fot. TVN

Artykuł napisany został przez Fanów Anity Werner.

Na naszym forum dyskusyjnym używają nicków: Kamuii, Black Jack '62 i Michos.

Przy opracowywaniu tekstu autorzy korzystali z następujących czasopism: "Press", "Wprost", "Tele Magazyn", "Viva", "Marie Clarie", "Twój Styl" i "Fakt".

Mateusz Bugajski
NASZE WYWIADY
FAKTY TVN